Kilka tygodni temu ogłosiłem rozpoczęcie projektu „Phoenix” mającego za zadanie stworzenie polskiego montażu z prawdziwego zdarzenia. Z Jackiem Zbroińskim (partner w projekcie) odbyliśmy już wiele spotkań, które znacząco posunęły realizację projektu do przodu. Nie o każdym chcę tu pisać, ale o dzisiejszym, bardzo ważnym, muszę napisać.
W godzinach rannych, na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, spotkaliśmy się z zespołem prof. Lecha Mankiewicza (dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, szef projektu Pi of the Sky). Celem dyskusji było znalezienie wspólnej drogi dla naszych zespołów, przepływ doświadczeń i poszukiwanie innowacji. Już na tym etapie widać, że na styku naszych kompetencji może powstać coś wyjątkowego. Prezentujemy dwa różne środowiska, odmienne doświadczenia, ale potrzeby i cele mamy bardzo zbliżone.
Zespół Pi of the Sky ma ogromne doświadczenie na polu robotyzacji obserwatoriów i akwizycji danych. W końcu ich sprzęt pracuje w Chile, a ostatnio także w Hiszpanii, więc co, jak co, ale niezawodność jest w przypadku projektów Lecha Mankiewicza kluczowa.
Celem projektu jest skanowanie nocnego nieba w poszukiwaniu i rejestracji optycznych błysków pochodzących od GRB (tzw. Rozbłysków Gamma). W tej chwili cała sieć Pi of the Sky używa 2 stacji położonych w 2 różnych częściach świata (pracujących w koincydencji).
Jak się dowiedziałem, jedna stacja (cztery matryce, każda 2K x 2K pikseli) w ciągu nocy zbiera kilkadziesiąt gigabajtów danych. Zapanowanie nad taką ilością materiału obserwacyjnego wymaga opracowania własnych algorytmów i aplikacji. Na spotkaniu mogliśmy poznać osoby, które odpowiadają także za tę część projektu, co pozwala nam spojrzeć na naszą realizację w znacznie szerszym ujęciu.
Tym bardziej cieszy nas decyzja zespółu Pi of the Sky o wsparciu merytorycznym naszego Phoenixa. Przed nami współpraca ze specjalistami z wielu dziedzin. Śmiem twierdzić, że lepszego zespołu do współpracy nie mogliśmy sobie wymarzyć (są osoby, które m.in. pracują przy pierwszej polskiej satelicie BRITE).
Przy okazji spotkania mogliśmy obejrzeć ukończone montaże, które będą pracować w odległych placówkach naukowych świata w służbie polskiej astronomii. Są to konstrukcje oparte o przekładnie cierne połączone z napędem i przekładniami harmonicznymi (harmonic drive). Pozycjonowanie (nie tracking) nadzorowane jest przez dwa enkodery (Ra, Dec). O ile ma to sens w przypadku specyficznego zastosowania Wilgi (tak nazywa się montaż), to u nas niekoniecznie. My stawiamy w ciemno na napędy Direct Drive połączone z enkoderami wysokiej rozdzielczości. Nie mniej – Wilgi prezentują się rewelacyjnie. Jest to kolejna ewolucja konstrukcji, której prototyp pracuje kilka lat w Las Campanas Observatory – Chile.
Pod powyższym linkiem możecie zapoznać się z dokumentacją zrobotyzowanego teleskopu zbudowanego na bazie montażu Wilga. Zaś klikając w ten link zobaczycie ostatnią instalację zestawu w INTA El Arenosillo, w południowej Hiszpanii.
Nie ukrywam, że bardzo zazdroszczę kolegom realizacji takich projektów. Gdybym jeszcze raz zaczynał swoje życie, to zdecydowanie podstawiłbym na samorealizację naukową. Gdybym jeszcze mógł żyć w świecie, gdzie pieniądze na naukę płyną szerokim strumieniem, to nic więcej od życia bym nie potrzebował. Póki co, pozostaje wykorzystać niezależności, która płynie z bycia przedsiębiorcą i inwestorem, i choć w części zrealizować swoje marzenia.
Serdecznie dziękuję zespołowi za poświęcony czas, w szczególności Leszkowi, za pomoc. A teraz – do dzieła.