Pomysł na koszulki – problem egzystencjonalny?

Coexist

Od kilku dni mocno myślę o koszulkach zlotowych, a może nawet bardziej ogólnych – w ramach odchodzenia od „barw wojennych”. Jak mogliście przeczytać w poprzednim wątku, mam niewiele czasu na zaprojektowanie t-shirta. Ale czuję, że to nie może być kolejna koszulka z M-ileś tam.

Po paru dniach posuchy – JEST! Jest idea, jest kierunek, jest dobra sprawa i świetne intencje. To trzeba zrealizować! Chce Wam opisać historię, która naprowadziła mnie na ten pomysł.

Póki co, zrobię wstęp, ale ostatecznego pomysłu jeszcze Wam nie zdradzę.

Lubicie muzykę? A może znacie U2? Mówi Wam coś słowo „Bono”? Jeżeli tak, to być może kilka osób zaczyna rozumieć, o czym piszę (mówię?). Ale po kolei…

Co się dzieje na świecie, każdy wie. Religie zamiast łączyć – dzielą. Są tacy, co twierdzą, że największym problemem Świata jest to, co dla nas najświętsze – religie właśnie. To nieprawdopodobny paradoks, coś co miało służyć wspólnej sprawie, zapanowaniu nad naszą gorszą stroną, staje się elementem wielkiej wojny. Czy trzecia wojna światowa nie zacznie się właśnie przez religię?

A może obnaża to nasze „najmojsze”, najbardziej skryte cechy człowieczeństwa? Czy wbrew pozorom, religia nie odwołuje się do naszych skrywanych atawizmów? Nie brzmi to za dobrze, ale kurcze – im więcej o tym myślę, tym bliżej jestem zdania, że nasza inteligencja, cywilizacja, to pewna forma tricku, oszustwa – przed samymi sobą. Sorry – jesteśmy zwierzakami i powinniśmy przestać obrażać się na takie stwierdzenie. Nie da się pojąć zachowania ludzi, jeżeli nie uwierzymy, że żądzą nami te same, proste prawa „natury”. Resztę wymyśliliśmy sobie sami. Po co? Nie wiem… może żeby było ciekawiej.

Ja w to uwierzyłem i jest mi lepiej – prościej. Gdzieś we mnie dopala się ostatnia iskierka nadziei, że to wszystko nie musi nas dzielić. Żyjemy razem, na jednej planecie, ale w wielu światach. Tak, jedna planeta, wiele światów. Nie, nie przejęzy-pisałem się.

Koegzystencja «współistnienie ludzi, zwierząt, kultur itp.»

Tak przynajmniej pisze słownik PWN, a „życie swoje”… Czy to jest tak trudne słowo, że dla mas prawie niewykonalne? Nasze wewnętrzne cechy kierujące nas w stronę słowa „fanatyzm” zabraniają nam wypełniać jednej z podstawowych wartości współczesnych społeczności. Nie da się żyć razem bez szacunku, zrozumienia, i – AKCEPTACJI! Ziemia się kończy, barbarzyńcy podzielili ją przez stulecia dosyć skutecznie, więc zapomnijcie o izolacji. Do póki nie skolonizujemy innych miejsc w kosmosie, musimy żyć razem.

No właśnie, czy naprawdę „MUSIMY”? A może chcemy, tylko jeszcze o tym nie wiemy? Ja chce…

Przechodząc do sedna – co to ma wspólnego z naszymi społecznościami? Ma – i to dużo. Nie będę pisał, że jesteśmy podzieleni. Nie napiszę też, że skala naszych problemów jest choćby w promilu porównywalna z wielkimi frazesami, które wypłodziłem powyżej. Napiszę tylko, że mamy jakiś problem i wcale nie uważam się za kogoś, kto sobie z tym poradzi. Ale jak nie spróbuje, to będę miał wyrzuty sumienia, do końca mych dni. Koegzystencja to wielka sprawa. Wymaga wielkiego skupienia i obiektywnego szacunku.

Jeżeli myślisz, że używam tych wielkich idei, żeby przetrzeć nimi swoją zapyziałą gębę, lub chcę komuś w sposób zakomfabulowany dokopać, tzn. że „nie dorosłeś” do zrozumienia tego, o czym piszę.

To mnie nurtuje, może nawet męczy-dręczy. Codziennie jadąc do firmy patrzę na ludzi i jestem coraz bardziej przerażony. Wrogość, obcość, alienacja. Wracam do domu, siadam przed komputerem – patrzę, czytam… Jest chyba coraz gorzej. Tego już się nie da zmienić, nie da się nakazać wszystkim, żeby siebie polubili. Ale można NAKAZAĆ – żeby siebie szanowali. I tu uwaga – szacunek jest bezwarunkowy i jeżeli ktoś mi mówi, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć – łże! Jeżeli ty tak uważasz tzn. że nie porafisz szanować i czujesz się lepszy. Nie wszystko ma swoją cenę, a na pewno nie koegystencja.

U progu zrozumienia problemu musi paść szacunek do odrębności, a być może przede wszystkim do akceptacji tego, że nie jest się „królem świata” – którego nikt nie rozumie. To nie świat jest zły. To ja jestem ZŁY! Proponuję, żeby każdy to sobie przyswoił.

Internet daje ogromną szansę na coś, co kiedyś było niewyobrażalne – do wysłuchania nieprawdopodobnej ilości jednostek. Ale jak mamy słuchać tysięcy ludzi, kiedy my nie lubimy słuchać w ogóle. Większość z nas woli mówić. Niestety – pewnie ja też – w końcu po coś założyłem blog. Być może stąd te nasze wszystkie problemy forumowe? Powiem krótko – od dzisiaj Koegzystencja.

Ale co z tym Bono z ju-tu?

Pewien grafik wymyślił ciekawy znaczek – było to roku Pańskiego 2001. Znaczek został zaprojektowany jako logotyp na konkurs organizowany przez „The Museum on the Seam for Dialogue, Understanding and Coexistence” w Jerozolimie. Ciekawe jest także to, że logotyp wykonał polski grafik mieszkający i pracujący w Warszawie – Piotr Młodożeniec. I pewnie Piotr żyłby dalej w cieniu świata, malując swoje średnio-ciekawe płótna, gdyby nie Bono z U2.

To on odkrył na nowo logotyp o niezwykłej, wręcz zjawiskowej symbolice. Włączył go w jeden z ważniejszych projektów poświęconych koegzystencji oraz użył jako główny element trasy koncertowej „Vertigo Tour”. Znaczek Młodożeńca poznał cały świat. Stał się ikoną tolerancji religijnej na niewyobrażalną skalę.

Coexist

coexist

Zdjęcie pochodzi z serwisu: cvergini.altervista.org

No dobra, ale po co ja to piszę? Przy okazji naszej nietolerancji, którą oczywiście można ująć, jako mierzoną w mikronach, chciałem przemycić ciekawą historię oraz przede wszystkim mój punkt widzenia, który bardzo często jest fałszowany – przez moje błedy, jak i osoby trzecie.

To wszystko zainspirowało mnie do stworzenia koszulek, które oddałyby ducha koegzystencji w społeczności astronomicznej. Jak to można zrobić – dowiecie się wkrótce. Na pewno nie jestem osobą, która małpuje pomysły – tak więc nie spodziewajcie się elementów religijnych, czy hasła COEXIST. To już było, poza tym – średnio pasuje do naszego świata.

W najbliższych dniach opisze Wam mój pomysł, a może i będę już miał gotowy projekt.

Osoby chcące napisać w komentarzach, że zaczynam gadać jak klecha, chciałem przestrzec – nie porąbało mnie – jeszcze jestem normalny. Przypominam, że to jest BLOG, więc piszę, co mi w głowie bulgocze.

Napiszcie mi, co myślicie o aktualnej sytuacji na forach i czy Wam to odpowiada. Jeżeli macie obawy pisać to w komentarzach, zawsze czeka na wasze maile moja skrzynka – adam@jesion.pl

Autor: Adam Jesionkiewicz

Pasjonat nowych technologii, popularyzator nauki i astronomii. Astrofotograf kosmicznych cudów. Założyciel najpopularniejszego polskiego forum dla miłośników piękna nocnego nieba.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.