Śledzenie poza-osiowe. Prościej, czy jeszcze trudniej?

oag.jpg

Off axis guiding – to w Polsce bardzo rzadko uprawiana technika guidowania. Szczerze mówiąc, nie spotkałem się z nią w ogóle. Postanowiłem przybliżyć Wam troszkę tą ciekawą dziedziną, która może być wybawieniem dla wielu z Was.

Na pomysł takiego guidowania wpadłem już dawno za sprawą analizy rozwiązań stosowanych w kamerach SBIG. Zauważcie, że ta znana firma produkująca astro CCD z górnej półki, już dawno temu wycofała się z rozwiązań związanych z guidowaniem za pomocą guidescope – czyli dodatkowej optyki przeznaczonej tylko jako obiektyw dla kamery śledzącej. W zasadzie każda z nowych kamer SBIG ma wbudowany system „off axis guiding”. Polega to na tym, że w obudowie kamery mieści się tak naprawdę druga kamera z mniejszą matrycą, której jedynym zadaniem jest śledzenie gwiazdy. Czerpie ona światło z tego samego źródła co główna matryca – czyli nie potrzebujemy w ogóle dodatkowego teleskopu do guidingu.

W identyczny sposób możemy guidować nie kupując wcale kamery SBIG. Jak? Zaopatrując się w dosyć proste urządzenie zwane nie inaczej, jak „off axis guider”. Jest to coś na podobieństwo kątówki, z tym, że zamiast lusterka umieszczono tu malutki pryzmat znajdujący się poza wiązką głównego światła wpadającego do np. aparatu. W moim przypadku jest to Vixen Off-Axis Guider (Delta Optical).

Jest tylko jeden problem – kamera. Trzeba pamiętać, że SBIG stosuje do guidingu dosyć czułe matryce. Jestem pełen obaw, czy uda się to przeprowadzić za pomocą typowego webcama – śmiem twierdzić, że raczej nie – no chyba, że akurat w pobliżu fotografowanego obiektu znajdzie się wystarczająco jasna gwiazda.

Po co więc ściągnąłem do testów ten Guider? Chce go skonfrontować z innymi kamerami – nawet nie o ST4 mi chodzi. Myślę o stosunkowo tanich kamerach Meade’a – DSI lub DSI PRO. Są to kamery monochromatyczne i do tego 16 bitowe. Oznacza to, że ich czułość może być wystarczająca, aby w trakcie 2-3 sekund ekspozycji, w większości obszarów nieba, zarejestrować gwiazdkę do śledzenia. To jest moja teza, a czy ją będę w stanie udowodnić? To się dopiero okaże. Na razie chcę Was zaintrygować pomysłem na tańszy guiding.

Możecie zapytać, po co w ogóle się „chrzanić”? Jeżeli macie ciężki montaż dobrej marki, to prawdopodobnie nie jest to artykuł dla Was. Tak samo, jeżeli macie już kamerę SBIGa to używacie dokładniej tej filozofii na „codzień”. Ale co się dzieje, jeżęli w waszym „garażu” stoi EQ5, czy nawet GPD2? Problem jest zawsze ten sam – waga. Im cięższy sprzęt, tym gorzej dla waszych zdjęć. W zasadzie dwa teleskopy typu newton 150/750 i refraktor 80/600, plus akcesoria, aparat, przeciwwagi i już jesteśmy overload. Nie muszę tłumaczyć, że w astrofoto im lżej, tym lepiej. I to jest święta reguła. Chcesz wycisnąć więcej ze swojego montażu – odchudź swój setup.

Zrealizowanie idei śledzenia poza-osiowego pozwala odchudzić zestaw w moim przypadku o ponad połowę. Ale to nie jest główny problem guidingu z osobną optyką. Problemem są bliżej nieokreślone luzy, wibracje, ruchy wyciągu, etc. W zasadzie każdy element naszego zestawu może wprowadzić dodatkowy błąd w prowadzeniu. Niestety – to co widzi obiektyw guidujący nie musi pokrywać się z tym, co rejestruje nasza główna kamera. Efekt będzie zgodny z oczekiwaniem – widoczne na zdjęciu kreski, zamiast punktowych gwiazd – zmora każdego astrofotografa.

W przypadku OffAG (będę używał na swoje potrzeby tego skrótu, od Off Axis Guiding) nie mamy takiego problemu ponieważ guider i główna matryca patrzą dokładnie przez tą samą optykę i przez ten sam wyciąg. Jeżeli więc powstanie tu jakiś błąd, to zostanie on natychmiast skorygowany przez guider, co przeniesie zawsze tą samą korektę na zdjęcie.

Dziwi mnie trochę, że w naszym kraju wszyscy popędzili w guiding za pomocą dodatkowej optyki. Nikt nie zadał sobie trudu, aby sprawdzić, czy istnieją alternatywne metody. Spodziewam się wielu problemów z testem OffAG, ale wydaje mi się, że jest to jednak znacznie prostsza i mniej frustrująca metoda nauki prowadzenia, niż okiełznanie dwóch teleskopów na jednym montażu. Ja mam to już za sobą i nie sprawia mi żadnego problemu smażenie zdjęcia z czasami np. 30 min. Ale może tym testem uda mi się komuś ułatwić życie, a być może okaże się, że w wielu przypadkach czepianie na montażu drugiej optyki jest zupełnie zbędne.

Mam też w tym swój cel – szukam cały czas pomysłu na minimalizację zestawu. Wierzę, że ograniczenie ilości potencjalnych generatorów błędu już samo w sobie powinno wpłynąć pozytywnie na efektywność pozyskiwania materiału do obróbki. Poza tym, jak wiecie – chcę się z tym wszystkim przemieszczać po świecie, tak więc test OffAG jest dosyć istotny. Jeżeli to wypali, to mam parę walizek mniej do noszenia. I to w sumie jest chyba najistotniejszy argument. Poza tym – wierzę w doświadczenia innych – tysiące zadowolonych użytkowników SBIG nie mogą się mylić 😉 Połowa USA fotografuje z OffAG.

Tak jak już wspomniałem, kluczem w tym rozwiązaniu jest kamera. I to od niej zależy powodzenie całej misji. Jeżeli do tego testu trzeba będzie kupić kamerę za 2000$ – to cała idea mija się z celem. Ale jeżeli da się to zrobić z dobrym skutkiem z kamerą za 500-800$ – to jest to warte grzechu. Za tyle nie kupimy nawet najtańszego SBIGa z takim guiderem. Z drugiej strony – za „tyle” możemy sobie na montażu nawieszać sporo różnych rzeczy, które wcale nie muszą być niezbędne.

No dobra – teraz czas popisać trochę o konkretach, czyli o Vixen OffAG. Teoretycznie, w katalogu możecie dowiedzieć się, że jest to guider do katodrioptyków. Ale to nie prawda. Nadaje się na pewno do refraktorów. Nie wiem, jak z newtonem – tu może być problemem duża koma (poza osią), choć widziałem już specjalne korektory do OffAG korygujące tę wadę. Z drugiej strony, jeżeli da się guidować takiego newtona kamerą SBIG, to i z takim OffAG nie powinno być problemu.

Vixen OffAG wykonany jest, jak to przystało na sprzęt Vixena, bardzo solidnie – full metal jacket. Kosztuje w DO 429 PLN. Po stronie mocowania aparatu znajdziemy dodatkowy pierścień kontrujący. To dobre rozwiązanie, bo pozwala łatwo ustalać pozycję (kąt) kadru. Niestety – ostrość trzeba będzie ustawiać po każdej takiej operacji. Port guidujący zawiera uproszczony wyciąg helikalny, czyli mówiąc prosto – gwintowany. Działa bardzo ciężko, czyli dobrze. Nie ma możliwości omyłkowego przestawienia ostrości. Zasada jest taka, że jak raz ustawimy taki setup, to powinniśmy o tej procedurze zapomnieć, do czasu zmiany kamery. Wystarczy dopasować sobie parafokalny okular do wybierania gwiazdki i mamy sprawę z głowy. Prawie.

Trzeba ją jeszcze znaleźć. A jak? Mamy możliwość szukania gwiazdy dookoła głównego obrazu (X) oraz w osi Y. Dokładne przedziały regulacji postaram się pomierzyć w trakcie pierwszych testów. Zobaczymy, jaki obszar nieba przy konkretnej ogniskowej jesteśmy w stanie penetrować. Pozwoli to zaplanować wybór gwiazdy prowadzącej jeszcze przed wyjściem w plener – za pomocą programu planetarium.

Niestety – Vixen OffAG nie ma możliwości szukania gwiazdki prowadzącej bez „ruszania” kadru głównego. Po przekręceniu guidera trzeba wrócić z aparatem. Całe szczęście, że jest chociaż pierścień kontrujący, bo inaczej byłby płacz.

Zdjęcia:

oag_aparat.jpg oag_regulacja.jpg oag_pryzmat.jpg oag_st4.jpg

To tyle wstępnych informacji. Po więcej, póki co, odsyłam tu:
http://www.taurus-tech.com/tracker.htm
http://www.saratogaskies.com/articles/gs-vs-oag/index.html

Autor: Adam Jesionkiewicz

Pasjonat nowych technologii, popularyzator nauki i astronomii. Astrofotograf kosmicznych cudów. Założyciel najpopularniejszego polskiego forum dla miłośników piękna nocnego nieba.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.