Equinox 80 APO – ja chcę sushi!

equinox_cover.jpg

Equinox 80 APO pojawił się na naszym rynku bez wielkiej pompy. W ogóle można zauważyć, że w naszej mega profesjonalnej branży astro jeszcze nie widzieliśmy żadnej premiery. Dziwne?

Mam klientów z różnych branż, więc już przywyknąłem do tego, że nawet mały facelifting produktu X to wielka akcja promocyjna, kasa na promocję, imprezy z długonogimi hostessami, oraz dobre żarcie i darmowy alkohol. Nawet w branży gier komputerowych dzieje się już sporo, a ostatnio (pare dni temu) obżerałem się do nieprzytomności sushi, zdechłymi rybami z oceanu spokojnego, ośmiornicami, a gdzieś w tle leciały prezentacje gier „low-budget”. Dodajmy do tego Roberta Bernatowicza, jako wodzireja, oraz jego mistrza z dalekiej Rosji, który w trakcie pokazu hipnozy położył trupem dziesięć osób z oszołomionej publiki. Uwierzycie? Mam to nagrane na komórce. Przedstawiciel mojej konkurencji siedział na parkiecie i bawił się wirtualnym misiem (retrospekcja wieku dziecięcego). I jak ja mam nie kochać hipnotyzerów?

Jak na branżę gier z dolnej półki i do tego polskiego producenta – było naprawdę wystawnie. No super – ale co to ma wspólnego z Equinoxem?

Troche zasmuca mnie całkowity brak aktywności (świadomości) marketingowej wśród naszych dystrybutorów. Nie wiem z czego to wynika, ale na pewno nie chodzi tu o koszty. Taki produkt, jak Equinox nie zdarza się często. Pytam: gdzie jest promocja, gdzie są konkursy, gdzie akcje informacyjne, gdzie sponsoringi (gdzie moje Porsche)? Słyszeliście coś wcześniej o Equinoxie? Pewnie nie!

Ta branża to gigantyczna nisza i jeżeli pojawi się firma, która będzie miała świadomość odpowiedniej komunikacji z potencjalnymi klientami, to pozamiata cały rynek w pół roku. Dlaczego dzisiaj nie siedzę na imprezie promocyjnej Equinoxa i nie zajadam się sushi? Czy dożyję dnia, kiedy jakiś dystrybutor zaprosi mnie na imprezę promocyjną dla mediów? Panowie (i Panie oczywiście) – nie da się dobrze sprzedawać bez marketingu, tak samo jak nie da się uprawiać marketingu bez odpowiedniego supportu sprzedaży. To proste jak złotówka. Ale… no właśnie, pogadajmy o Equinoxie.

Odebrałem go dzisiaj, po jednodniowym poślizgu z winy bynajmniej nie mojej. Dzięki temu refraktorkowi miałem przyjemność poznać kolejną duszę forumową – Brahiego. Super facet na odpowiednim stanowisku. Naprawdę da się wyczuć, że kocha to, co sprzedaje. Szacunek Brahi – powodzenia i sukcesów w pracy.

W sklepie nie bardzo miałem czas obejrzeć Equinoxa, ale nie mogłem sobie odmówić przeglądu stanu „witryny” sklepu na Siennej (oraz drobnych zakupów). Od mojej ostatniej wizyty wyraźnie się tu zagęściło. Mamy w zasadzie pełny przekrój sprzętu. Są refraktory, reflektory, montaże, lornetki, okulary – prawie wszystko. Klienci zaglądają przez okno, zerkają, dziwią się. Wychodząc ze sklepu uciąłem sobie pogawędkę z dwoma najaranymi angolami wyruszającymi właśnie z InterContinetala na „łowy”, którzy nie mogli się nadziwić wielkości Synty 250 mm. Wbrew pozorom – lokalizacja sklepu DO może być niezłym strzałem. Z jednej strony znany hotel, z drugiej biurowce. Widać spore zaintrygowanie przechodniów. To dowód na to, co zawsze powtarzam – rynek jest, tylko trzeba go wyedukować.

Podpisałem cyrografy, zastawiłem dusze – zabrałem dwa pudła i popędziłem w stronę domu. Było warto.

Equinox zapakowany jest w kartonowe pudło -grrr… piszę, jakby to byla jakaś nowość. Jest zwyczajnie. Zwykłe, szare pudło z masą naklejek w dziwnych językach. To znak, że nasza zabawka przejechała kawał świata. W ten obleśny karton zapakowana jest znacznie bardziej intrygująca srebrna szkrzynia. I to spory plus dla SkyWatchera. Od jakiegoś czasu do każdego sprzętu (prawie) z serii PRO dodają gustowną, i co najważniejsze, użyteczną skrzynię. Problem tylko w tym, że w tej szkatułce nie znajdziecie nic poza samym bohaterem. No może nie do końca – są otwory na akcesoria. Cool… Uważajcie na ten drobny szczegół kiedy będziecie porównywać cenę Equinoxa ze „starym”, dobrym ED80 PRO (bogaty zestaw w standardzie).

Dosyć przynudzania, teraz przechodzę do najważniejszego – tortu z wisienką. Jest dobrze – tyle powiem i zakończe recenzję.

Żartowałem 😉

Equinox 80 APO zaskoczy Was w co najmniej jednej kwestii – wykonanie. Użyte materiały są naprawdę dobre, przypominają do złudzenia te z produktów tajwańskiego WO. Mnie zaskoczył także wyciągiem. Nie miałem okazji przywyknąć do takich focuser’ów w chińskich produktach z sektora astro. Nawsuwałem się (i nawysuwałem) już wiele wyciagów i muszę powiedzieć uczciwie, że ten jest jednym z lepszych. Daje odczucie precyzji i pewności ruchów. Próżno szukać w tym wyciągu luzów. Umówmy się, że Equinoxowi dam 9/10 punktów za jakość. Dlaczego nie 10? Bo marka nie ta (dla snobów), a poza tym, zawsze można zrobić lepiej. Nie mniej, byłoby miło, gdyby taki hardware stał się standardem w chińskich produkcjach.

eq_wyciag.jpg eq_wyciag2.jpg eq_front.jpg

Każdy kto zetknął się z produktami WO ten wie, o czym mówię. To są cacuszka, zabaweczki. Taki jest też Equinox. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że nosi znamiona „gadżetu”, a to w nomenklaturze kobiecej – wielki atut. Moja żona stwierdziła, że tak ładnego gadżetu astro jeszcze nie widziała. Faktem jest, że jako „tester” głównie chińszczyzny, nie dałem jej zbytnio szans na doświadczenie Takahashi, czy innego AP.

Porównałem go dzisiaj z Zenithstarem WO i na pewno Eqnx (pozwólcie, że będe używał tego skrótu, bo o tej godzinie nie jest mi łatwo pisać całego wyrazu) wypada znacznie lepiej. Od braci z WO odróżnia go na pewno możliwość obracania wyciągu. Co mogę o tym powiedzieć? Działa, ale nie zachwyca. Blokada obrotu działa na zasadzie śruby-kontry, co osobiście nie przypadło mi do gustu. Wolałbym jakiś mały „dynksik”, co odblokowuje rotację. Będąc obiektywnym, nie mogę nie docenić tej rzadkiej funkcjonalności. W terenie okaże się, jak bardzo użyteczna jest możliwość przekręcenie kadru. Wychodząc z założenia, że lepiej mieć, niż nie mieć – zaliczam to na spory plus.

equinox 80 APO eq_bok.jpg eq_rotate.jpg

Nagadałem się o „tylnej” części Eqnx, teraz czas przesunąć się trochę do przodu. Na tubusie nie spotkacie żadnych obejm. Taka filozofia. Nie bardzo nawet sobie wyobrażam, żeby je tu dokładać. Czemu? Eqnx jest bardzo lekki (patrz dane techniczne) i w standardzie wyposażono go w stopkę do statywu. Super – bo w ten sposób da się go powiesić w zasadzie wszędzie i na wszystkim. Nawet na piggy backu 80ED. Na statywie Manfrotto, jednym z lżejszych, siedzi naprawde sztywno. To jest mikrus – powążnie. Gdyby nie dane techniczne, nie uwierzyłbym, że to 80 mm. Tym bardziej, kiedy zdam sobie sprawę, co można tym narozrabiać na niebie. 500 mm ogniskowej, małe wymagania montażowe, spore pole widzenia – powinny być efekty. Powinny – bo przecież nie napiszę, że będa, bo w sumie, to nie wiem, czy będą. Jeszcze nic nie wiem o dwóch najważniejszych sprawach – płaskości pola i korekcji koloru.

A jak już jestem przy obiektywie, to póki co mogę napisać, że nie jest to ten sam doublet co w znanych ED (80, 100, 120). Inna oprawa, inna ogniskowa, inne powłoki antyrefleksyjne – prawdopodobnie także inna konstrukcja.

Na obudowie przeczytacie hasło: „80ED APO PREMIUM OPTICAL SYSTEM”. Szczerze mówiąc, słowo premium kojarzy mi się z gorzałą i zalatuje banałem. Dzięki Bogu, dopisali słowo „system”, co sugeruje, że określenie premium odnosi się do całości, a nie tylko obiektywu. W takim zakresie mogę się nawet zgodzić z twierdzeniem – jest to premium – szczególnie w otoczeniu produktów „made in china”.

Cóż mogę jeszcze napisać,… Może to, że nie znajdziecie tu wiele elementów plastikowych, a tak po prawdzie, to na razie ich nie widzę – piszę to zdanie dla bezpieczeństwa, gdyby ktoś znalazł. Nawet zatyczka obiektywu jest z metalu (sic!). A w środku wyłożono ją zamszem – tak samo jak wsuwany (na poduszce powietrznej) odrośnik. Brawo – bardzo mi się to podoba. Tak samo, jak szpanerskie, bajeranckie alufelgi… sorry, to nie ta recenzja – chodziło mi o chromowane dodatki, są z metalu! Zobaczycie je na zdjęciach.

To tyle na dzisiaj. Nie jestem przekonany, czy coś można więcej napisać o cechach – mało użytkowych. Wolałbym się skupić na obserwacjach, a najlepiej pokazać porównawcze zdjęcia. Mam nadzieję, że dobra pogoda kiedyś powróci, albo… Albo ja do niej pojadę!

W tle przygotowuje zdjęcia. Padam na przysłowiową „twarz” (jest 4:26). Starczy na dzisiaj. Jutro i w najbliższych dniach kolejne zdjęcia i opinie. Mam nadzieję, że ktoś się przyłączy do „zabawy” i wyrazi swoją opinię. Zadawajcie pytania, polecajcie recenzję innym – będę bardzo wdzięczny.

Plan zajęć:
– sobota: zdjęcia i testy dzienne

Autor: Adam Jesionkiewicz

Pasjonat nowych technologii, popularyzator nauki i astronomii. Astrofotograf kosmicznych cudów. Założyciel najpopularniejszego polskiego forum dla miłośników piękna nocnego nieba.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.