Pewnie wiele osób będzie zdziwionych, że ktoś, kto do niedawna mówił, że RC nie są najefektywniejszym wyborem w klasie „premium”, teraz chce używać takiej konstrukcji i do tego podda ją dogłębnym testom użytkowym. Chyba muszę się wytłumaczyć.
Uwielbiam długie ogniskowe. Chce penetrować kosmos bardzo głęboko i z możliwie największym detalem. A ponieważ wcześniejsze doświadczenia pokazały, że mam relatywnie niezły seeing (stabilność i rozdzielczość atmosfery) to kilka lat temu podjąłem ryzyko zamówienia teleskopu z ogniskową 2,7 metra. Wybór, z wielu powodów, padł na Orion Optics ODK16. Skorygowane Dall-Kirkhamy (tak nazywa się konstrukcja optyczna wspomnianego teleskopu) są stosunkowo nową alternatywą dla królów zaawansowanej astrofotografii – tzw. RC (Ritchey–Chrétien) i pozwalają uzyskać bardzo zbliżone efekty, za zaledwie część kwoty, jaką trzeba zapłacić za RC premium o zbliżonych parametrach. Dlaczego więc pozbyłem się ODk16? Przysłowie mówi, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to musi chodzić o pieniądze. Jest w tym sporo racji, także w tym wypadku.
Tak się składa, że akurat potrzebuję trochę gotówki, poza tym, pogoda ostatnich miesięcy bardzo mnie zmęczyła psychicznie, więc postanowiłem, że albo pozbędę się sprzętu całkowicie, albo poszukam jakiejś innej drogi – znacznie tańszej. Oczywiście marzyłem, żeby pozostać w tej samej klasie (~0,6 sekundy kątowej na piksel), ale jakoś trudno było mi oswoić się z myślą, że być może taka tańsza alternatywa istnieje.
I znowu ta Azja…
Gdyby nie te kraje sprawnych małych rączek, astrofotografia nie byłaby tak popularna. Najpierw chiński SkyWatcher dokonywał rewolucji (choćby montaże EQ), a teraz możemy cieszyć się relatywnie tanim sprzętem od tajwańskiego GSO.
Jakiś czas temu właściciel Astro Tech (amerykańska marka dystrybutora chińskiego sprzętu) spotkał się z bossem GSO z niezwykłą misją przekonania go do produkcji pierwszego teleskopu klasy RC skierowanego do niezamożnego astrofotografa. Na początku pomysł wydał się zupełnie nierealny, bo nikt w Chinach i Tajwanie nie produkował jeszcze masowo luster hiperbolicznych, ale z czasem pokonano problemy i dzisiaj możemy cieszyć się całą gamą tanich RCków, do tego, to już kolejna iteracja technologiczna, więc sporo błędów młodości ta konstrukcja ma za sobą. Zaczęto produkować najpierw małe 6-8″ teleskopy, potem 10″, stosunkowo niedawno wprowadzono 12″, a zupełną nowością jest wersja 16″.
Czym jest RC i dlaczego jest tak popularny
Nazwa tej konstrukcji pochodzi o jej twórców, amerykańskich astronomów: George’a W. Ritcheya i Francuza Henriego Chrétiena. W początkach XX wieku skonstruowali na potrzeby profesjonalnych zastosowań dwa pierwsze RCki – 60 cm i 102 cm. Do dzisiaj w segmencie zawodowym jest to najczęściej używana konstrukcja. Najważniejszą cechą tych teleskopów jest bardzo duże użyteczne pole wolne od wad optycznych (koma, aberracja sferyczna, chromatyczna, stosunkowo mała krzywizna pola, itp.) zaś największym problemem koszt wykonania dwóch hiperbolicznych luster.
Najbardziej znanymi producentami teleskopów RC są aktualnie: Alluna Optics, Astrosib, Deep Sky Instruments, Officina Stellare, Optical Guidance Systems, RC Optical Systems, Takahashi oraz ostatnio także Guan Sheng Optical (GSO). Wszystko, poza ostatnią marką, są druzgocząco drogie. Nierzadko przy 12″ wielkości teleskopu mówimy o cenach dochodzących nawet do 100 tys zł.
Jakimś cudem GSO udało się pozostać przy zaletach, a pominąć wady (cenę). Dzięki czemu teleskopy RC mają szansę wejść pod przysłowiową strzechę i stać się ciekawą platformą do zaawansowanej astrofotografii.
Producent stworzył specjalną linię produkcyjną wysokoskomputeryzowaną, w pełni automatyczną do szlifowania hiperbolicznych luster o dużej dokładności (gt;1/12 Lambda). Do tego zamawia ogromne ilości kwarcowych blanków oraz uprościł konstrukcję z kosmetycznych bajerków. To wszystko pozwala znacząco obniżyć koszty w stosunku do innych firm, które swoje teleskopy produkują jednostkowo na zamówienie.
Rodzi się pytanie, dlaczego RC GSO jest tak mało na rynku, szczególnie polskim? Sądzę, że jak z każdą nowością, użytkownicy podchodzą ze sporą rezerwą i naturalne jest to, że trudno uwierzyć, że oto nagle pojawiły się teleskopy dające zbliżony obraz do klasy premium, za zaledwie część ich ceny. Zrobiłem z siebie królika doświadczalnego i sam na własnej skórze przekonam się ile w tym prawdy, a ile marketingowego bullshitu.
GSO RC 12″ f8 – pierwsze wrażenie
Teleskop przyjechał do mnie z Teleskop-Service, z którym, jako Astromarket współpracujemy bardzo blisko od blisko 2 lat. Można powiedzieć, że nawet się przyjaźnimy i dzięki tym relacjom, za chwilę w Astromarkecie będziemy mieć dla Was niespodziankę. Sprzęt był świetnie zapakowany w dużym pudle. Kurier powiedział pracownikowi, że przywiózł – uwaga – pralkę! Dobre, co?
Pierwsze wrażenie jest bardzo zaskakujące. Teleskop jakością nie odstaje od poziomu znanego choćby z Orion Optics. Nie jest to oczywiście modne CNC, ale trudno się do czegoś przyczepić. Mówię tu o wersji „carbon”, bo podejrzewam, że taka zawsze będzie robić większe wrażenie, niż tradycyjne ALU. Teleskop jest stosunkowo lekki i bez problemu można go wieszać na montażu w pojedynkę. Wspominam o tym dlatego, że mój ostatnio teleskop zawsze wymagał pomocy, nawet przy zmianie balansu. GSO RC widziało już u nas kilka osób i wszystkie mają podobne odczucia. Jest ładnie i solidnie. Oczywiście nie jest to „biżuteria” astronomiczna znana ze włoskiej stajni Officina Stellare, ale zarówno pod względem wyglądu, jak i jakości, jest co najmniej zadowalająco.
Nie traktuję teleskopów GSO jako konkurencji dla segmentu premium. Patrzę na nią raczej w perspektywie nowych możliwości dla ludzi, którzy nigdy nawet by nie pomyśleli o kupieniu RC. I głównie dla nich robię tą pracę chcąc przybliżyć tę konstrukcję i odpowiedzieć na pytanie, czy warto zaryzykować pieniądze w GSO RC i jakich efektów możemy się spodziewać.
Co obiecuje producent?
Lista obietnic jest naprawdę długa i imponująca. Czytając opis tego RC’ka można odnieść wrażenie, że niczym nie różni się on od tych z klasy premium. Jeszcze nie wiem, czy autor opisów dużo „pali”, „pije”, czy może coś łyka. Zakładam przytomnie, że jeżeli spełni się nawet połowa obietnic, to i tak będzie bestseller w kategorii cena-możliwości.
Najważniejsze cechy – w telegraficznym skrócie:
- Karbonowa tuba (opcja) – niższa waga, stabilniejszy focus, ładniejszy look
- Maksymalny krążek światła 60 mm
- Bez korektora użyteczne pole to 30 mm, gdzie nie musimy używać blokerów IR/UV, a trzeba pamiętać, że współczesne matryce są bardzo czułe w tym zakresie widma, co zwiększa ogólną sprawność zestawu
- Kwarcowe lustra o parametrach zbliżonych do znanego materiału – Zerodur (znacznie mniej podatne na wpływ zmian temperatury niż Pyrex)
- Pokryte warstwami antyodblaskowymi o sprawności 99% (dielectric mirror coatings), co jest bardzo ciekawe, bo konkurencja posiada średnio ok. 96% przy zaawansowanym coatingu.
- System wentylacji oparty o 3 wentylatory umieszczone w tylnej części teleskopu
- Kolimacja lustra głównego precyzyjnie ustalana fabrycznie i gwarantowana (podobno). Użytkownik resztę kolimacji robi tylko lustrem wtórnym, co ma znacząco ułatwiać trudną procedurę kolimacji teleskopów RC.
Dostępne wersje:
- GSO RC 6″ f8
- GSO RC 8″ f8
- GSO RC 10″ f8
- GSO RC 12″ f8
- GSO RC 16″ f8 (nowość, trudno dostępna)
- większość z tych teleskopów sprzedawana jest w 2 wersjach tub: stalowej i kompozytowej (z włókien węglowych)
Wyciąg:
Teleskop dostarczany jest z dowolnie wybranym wyciągiem, od najtańszego 3″ tajwańskiego GSO, przez 2.5″ Moonlite i Starlight FeatherTouch, po najbardziej zaawansowane FLI PDF i Atlas.
Pierwsza sesja fotograficzna
W tym miejscu mam pierwsze bardzo pozytywne doświadczenia. Świadomie nie kolimowałem teleskopu, żeby sprawdzić, w jakim stanie jest dostarczany ostatecznemu klientowi. GSO RC wypadł w tym teście naprawdę dobrze. Trudno powiedzieć, czy taki jest standard, jaka jest powtarzalność, ale fakt jest taki, że ten RC prosto z pudełka działał bardzo dobrze i pewnie wielu użytkowników już na tym poziomie bardzo by usatysfakcjonował. Oczywiście dla perfekcji trzeba teleskop dokolimować (wtórnym). Niestety pogoda nie pozwoliła zrobić ładnego zdjęcia – Księżyc w pełni o to zadbał. Nie mniej, pierwsza sesja była bardzo udana. Udało się osiągnąć 1,5″ (sekund kątowych przy 5 minutowej ekspozycji bez guidingu) gwiazdy, co pokazuje, że ogranicza nas tylko seeing, a nie jakość optyki. Świetnie, o to właśnie chodziło i z tym wiązały się moje największe obawy.
CDN.
Zapraszam także do wątku na Astropolis:
http://astropolis.pl/topic/40765-skywatcher-eq8-i-gso-12-rc/
Jeden komentarz