Ręce bolą – dosłownie. Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem ciężkich prac inżynieryjno – fizycznych. Skręcanie, wiercenie, gwintowanie, naklejanie, etc. Dzięki pomocy kolegi (thx Jazz) prace zaplanowane na dwa dni udało się wykonać w ciągu kilkunastu godzin. Mam nadzieję, że po półtora roku kombinowania, modyfikowania, mój zestaw astrofotograficzny wreszcie będzie pracował, jak tego oczekuję, czyli – masakrycznie dobrze.
Aktualnie sprzęt wygląda, jak na zdjęciu poniżej. W zestawie możecie zobaczyć dedykowany astrograf (skorygowany newton) marki Orion Optics UK model AG12 (dwanaście cali lustra o najlepszej możliwej sprawności i dokładności), do niego podczepiony jest zaawansowany focuser FLI Atlas, który łączy linię optyczną z kamerą FLI ProLine 16803 oraz kołem filtrowym tej samej firmy (7 pozycyjne, LRGBHaO3S2). Za konia pociągowego robi montaż Astro-Physics AP1200. Do tego masa akcesoriów wspomagających, na czele z Atik Titan’em (kamera śledząca) i Astrodon MonsterMOAG’iem.
Czyszczenie optyki i montaż specjalnej maski na lustrze głównym
W naszych polskich warunkach utrzymanie luster teleskopów w czystości (szczególnie tych pracujących w obserwatoriach), jest praktycznie nierealne. Dlatego, co jakiś czas, jednak nie częściej niż raz na rok, optykę trzeba „wykąpać”. Wymaga to oczywiście rozebrania teleskopu do „rosołu”. Ma to jednak swoje plusy. Pozwoli Wam poznać teleskop, zrozumieć lepiej jego filozofię działania, a także przyda się przy kolimowaniu. Ja robiłem to już wiele razy, więc mogę go rozkręcać praktycznie z zamkniętymi oczami. Pośpiech nie jest tu dobrym doradcą, dlatego procedura czyszczenia trwała sporo. Efekt – lustra, jak nowe.
Mając w świadomości fakt, że buduję zestaw najwyższej możliwej jakości, naturalnie dożę perfekcji. Jednym z takich pomysłów, które pojawiły się już dosyć dawno, jest zastosowanie specjalnej maski (o odpowiednim profilu) przysłaniającej krawędź lustra oraz trzymające je uchwyty. Czemu miałoby to służyć?
Jedną z charakterystycznych cech obrazów z typowego teleskopu w systemie newtona, są tzw. „spajki” (eng. spikes). Wszyscy je bardzo lubimy bo zdjęciom nadają „kosmiczny” charakter. Niestety, standardowy system montażu lustra w celi teleskopu oznacza dodatkowe efekty dyfrakcyjne związane z rozpraszaniem światła przez łapki trzymające lustro. Zakłócają one perfekcyjne obrazy gwiazd, a w szczególności tych jasnych, znacząco zwiększając ich rozmiar (halo).
Aby poradzić sobie z tym problemem zleciłem wykonanie specjalnej, wyprofilowanej maski oraz znacznie mniejszych łapek do lustra, takich, żeby całkowicie schowały się w cieniu maski. To proste rozwiązanie zauważalnie podnosi jakość gwiazd na zdjęciach. Przykłady modyfikacji zamieszczę tuż po pierwszych testach.
Wymiana markera kolimacyjnego
Korzystając z okazji wymieniłem także marker kolimacyjny. Jest to najnowszy typ znacznika oparty o kształt znany Wam z serii gier Duke Nukem. Nie wdając się w szczegóły, specyficzny kształt markera pozwala wykryć dodatkowe błędy kolimacji całkowicie niewidoczne w tradycyjnych systemach. Więcej o tym systemie przeczytacie na stronie producenta – Cat’s Eye, a także poniższym filmie.
Aby w pełni wykonać kolimację potrzebuję dorobić jeszcze jeden adapter, ale już w tej chwili, kolimując teleskop zgrubnie mogę powiedzieć, że znacznik jest rewelacyjny.
Budowa nowej podstawy pod FLI Atlas oraz modyfikacja korektora
W związku z tym, że wymieniłem PDF na Atlas (PDF nie dawał rady), musiałem zaprojektować i wykonać nowe adaptery i podstawę z krzywizną tuby. Wszystkie elementy wyprodukowała polska firma w precyzyjnej technice CNC. Sama podstawa przykręcona jest do tuby 4 śrubami, skontrowanymi od środka tubusa dużym fundamentem (5 mm grubość). Dodatkowo wszystko przykręcone zostało do dwóch dużych obejm okalających tubę teleskopu. Takie hardcorowe podejście do tematu ma całkowicie wyeliminować ugięcia wynikające z bardzo ciężkiej linii fotograficznej (kamera, korektor, akcesoria – waga kilkanaście kilogramów), która do tego oddalona jest daleko od tuby z włókna węglowego. Przy matrycach wielkości mojego KAF16803 nie ma innej drogi. Mikrougięcie na wyciągu oznacza połowę kadru w gwiazdkach kształtu przecinka.
Wytrzymałość mojego wynalazku robi wrażenie. Sądzę, że można się na nim spokojnie zawiesić i nic się nie stanie. Będzie dobrze.
W tym miejscu wspomnę jeszcze o modyfikacji korektora Wynne’a. W poprzedniej wersji tylna soczewka wystawała poza tubę korektora, przyjmując na siebie światło, co powodowało powstawanie dodatkowych refleksów. W nowej wersji wydłużona została obudowa tak, żeby całkowicie zablokować możliwość przenikania światła do korektora.
Pogoda
Świętym prawem astrofotografii jest nagłe zachmurzenie tuż po osiągnięciu gotowości obserwatorium do wykonywania zdjęć. Nie inaczej jest i tym razem – na Warszawą zawisły grube chmury. Na efekty moich prac musimy zaczekać na bezchmurne niebo.
A Wy co porabiacie w długi, majowy weekend? Ja tu pracuję w obserwatorium, a Wy pewnie grillujecie. I gdzie jest sprawiedliwość we wszechświecie?