Nowa plaga – internetowi „GOORU”

guru8.jpg

Od jakiegoś czasu coraz głośniej jest o narastających problemach z tzw. internetowymi GOORU*. Prowadząc różne fora od prawie 10 lat coś mogę na ten temat powiedzieć, a łącząc to z ostatnimi badaniami, można wysnuć ciekawe teorie.

Można nawet zaryzykować, że dla zdrowia Twojego forum wyeliminowanie GOORU jest ważniejsze niż walka z trolami. Zanim rozwinę myśl – opowiem Wam pewną historię, która dosyć dobrze ilustruje problem. Opisuje pojawienie się osobnika, podejrzanego od początku o predyspozycje do bycia „gooru”.

1. Jeżeli taka melepeta będzie pracowita, to będzie Ci wrzucała recenzje książek, stron WWW etc., czyli zapełniała Ci serwis, a i wyrabiała sobie reputację ilością napisanych tekstów.
2. Rozrastająca się baza takich tekstów zacznie przyciągać (via Google) początkujących, którzy szukają czegokolwiek o X. Początkujących, bo stare konie zajrzą raz, zobaczą jakość i sobie pójdą dalej na wyspecjalizowane fora.
3. Początkujący nie będą w stanie prawidłowo ocenić poziomu merytorycznego takiego osobnika i jakości jego tekstów, bo jeśli o X nie wiedzą nic, to każdy tekst z kilkoma fachowymi wyrazami będzie dla nich wiarygodny.
4. Jeżeli nasz bohater to ambitna melepeta, będzie odpowiadał na wszystkie pytania Twoich początkujących użytkowników. Mało istotna jest jakość odpowiedzi, najbardziej liczyć się będzie prędkość jej udzielania, a ta zawsze będzie szybka. Tutaj ponownie zadziała mechanizm opisany wyżej — odpowiedzi będą “wiarygodne”, a user urośnie w punkty wiedzy (czy jak to będziesz zwał).

Jesteśmy w chwili, w której owa melepeta uznaje sama siebie za znawcę tematu, a wokół niej zaczyna narastać tłumek wyznawców, ślepo wierzących w każde jej zdanie. Na dodatek niech rozpocznie współpracę z jakimś znanym (acz niekoniecznie porządnym merytorycznie) serwisem o X i tam niech obejmie działkę X — masz gotowego “gooru”.
Załóżmy, że owa melepeta napisała 50 recenzji i odpowiedziała na 150 pytań, ma więc ze 200 punktów wiedzy — niech to będzie wynik w swojej dziedzinie spory i rzadki — czyli jest u Ciebie ekspertem.

Ciąg dalszy wydarzeń:

5. Do serwisu zagląda ktoś rzeczywiście mający pojęcie o X. Stwierdza, że Twój ekspert to pierwszej klasy bajkopisarz, posiłkujący się wiedzą z Wikipedii i trzech książek na krzyż. Mówiąc wprost — robi ludziom wodę z mózgu. Co może zrobić?
5.1. Jak wielu przed nim olać i pójść swoją drogą. To najbardziej prawdopodobne, ale załóżmy że nie pozwala mu na to etyka, tudzież niechęć do idiotów rozpowszechniających mitologię historyczną.
5.2. Może skrobnąć do szefa serwisu (załóżmy, że to twój serwis) maila z informacją, że gość opowiada pierdoły. Problem pierwszy jest taki, że niekoniecznie musi to do Ciebie trafić. Problem drugi — nie musisz się znać na X, nie musisz umieć zweryfikować poziomu wiadomości jednego i drugiego i nie musisz mieć kogokolwiek znajomego, kto by to zrobił za Ciebie.
5.3. Krytykowi pozostaje jedynie włączenie się do serwisu i poprawianie tego steku bzdur przy pomocy fachowej literatury, cytatów etc., czyli w sposób jak najbardziej profesjonalny.

Na tym etapie zaczyna się połączenie najgorszych cech forum Onetu z Wikipedią, bo:

6. Wyznawcy dotychczasowego gooru traktują “nowego” jako wichrzyciela. Mieli bowiem fajną gromadkę, gdzie ich gooru udzielał im w 5 minut odpowiedzi na każde pytanie i było OK. Teraz przychodzi jakiś obcy koleś i się zaczyna wymądrzać.
7. Dotychczasowy gooru czuje się zagrożony na swojej pozycji i zaczyna sprytną grę. Z jednej strony nie zaprzecza nowym (sprostowanym) informacjom, z drugiej nadal produkuje sterty bzdur i na privie mobilizuje swoich wyznawców przeciwko “nowemu”.
8. “Nowy”, chcąc zachować wysoki poziom merytoryczny wypowiedzi, nie jest w stanie sprostować wszystkich bzdur. Napisanie bzdurnej odpowiedzi zajmuje kilka minut, ale napisanie porządnej i przemyślanej odpowiedzi z cytatami nawet parę godzin. Mówiąc wprost — “nowy” zawsze będzie do tyłu.
9. Ciąg dalszy historii jest banalny — “nowy” prędzej czy później sobie odpuści, bo wreszcie zrozumie, że kopanie się z koniem nie ma sensu i szkoda jego czasu. Albo odpuści sobie całość totalnie i potraktuje “stromym łukiem gotyckim”, albo będzie zaglądał od czasu do czasu ze sprostowaniem, narażając się na zarzut trollowania.

Opisany powyżej ciąg zdarzeń jest autentyczny i powtórzył się kilka razy, choć dotyczył innej tematyki. Doprowadził do znacznego spadku poziomu merytorycznego paru miejsc wymiany informacji, choć akurat o tym wiedzą głównie ci, którzy już do tych miejsc nie zaglądają…

No dobra, ale jak to ma się do AF? Nie jest intencją tego artykułu wytykanie palcami, kto taki jest aktualnie „gooru” – choć oczywiście znam kandydata. Możecie rozejrzeć się, głównie po sobie. Jeżeli jesteś „gooru” – to gwarantuję Ci, że wiesz o tym.

Piszę ten tekst ku przestrodze. Internet to cudowne medium, ale ma też wiele wad. To co jest jego największą zaletą, jest też największą bolączką – możliwość pisania czegokolwiek, przez kogokolwiek. Uważajcie na „gooru”. Miejcie świadomość socjotechnik forumowych, nie dawajcie sobą manipulować. Informacje sprawdzajcie w kilku źródłach i zanim je powtórzycie – bądźcie ich w 100% pewni. Bo przecież nie o ilość chodzi – a o jakość.

A ja? Nie – nie jestem gooru – nigdy nim nie byłem. Staram się powtarzać wiedzę taką, co do której jestem przekonany. Lubie dzielić się wiedzą, szczególnie astro – ale oczywiście tylko w takim zakresie, w jakim ją poznałem. Do cholery – nie jestem przecież wszech wiedzącym autorytetem. Nigdy nim nie będę – bo nawet nie taki mój cel. Każdą informację, którą pisze na blogu staram się weryfikować – także z osobami, które mają znacznie szerszą wiedzę.

Pisanie artykułów ma dla mnie jedną wielką zaletę – edukuje mnie! Pewnie nawet bardziej, niż potencjalnego czytelnika. Nie staram się zbierać poklasku za nabazgranie paru akapitów. Pisze, bo sprawia mi to ogromną przyjemność – coraz większą.

Morał tej historii nie jest optymistyczny. Tak naprawdę nie ma skutecznej metody na GOORU. Jedynie walka w zarodku może powodować jakieś efekty. Ale zawsze jest jakieś działanie uboczne. To jest cena. Lepiej jednak edukować i zwracać każdemu uwagę na takie zjawisko – ku przestrodze.

* To moja forma pisowni słowa guru – w kontekście pejoratywnym.
** Informacje pochodzą także z innych miejsc Internetu

Autor: Adam Jesionkiewicz

Pasjonat nowych technologii, popularyzator nauki i astronomii. Astrofotograf kosmicznych cudów. Założyciel najpopularniejszego polskiego forum dla miłośników piękna nocnego nieba.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.